czwartek, 27 lutego 2014

#14 Ból i wspomnienia wystarczały, żeby infekować na wieki.

Kolejny dzień mija, kolejna minuta, kolejna sekunda. Wszystko znowu krąży wokół niejedzenia, diety, perfekcji. Patrząc na promyki słońca przypominają mi się pamiętne wakacje 2013 - to wtedy był sam środek mojego odchudzania z zapałem, mimo, że już byłam chuda i dawno osiągnęłam cel.
Oglądałam dziś program o 50-latce z anoreksją, której nie chcieli przyjąć do szpitala, bo była "za stara". To przykre jaką mamy służbę zdrowia w tym kraju. Widziałam też "rozmowy w toku", gdzie niby uzdrowiono anorektyczkę hipnozą. Dobre, hahaha. Miło tak zarabiać na czyjeś chorobie i robić z niej fanaberię w durnym talk show. Jakby to było takie łatwe, w chwilę raz na zawsze zapomnieć o tym, że jedzenie jest złe, a Ty nigdy wystarczająco dobra ...
Trafiłam dziś na jakąś chorą stronę, gdzie osoby w ostatecznym stadium wyniszczenia wrzucają swoje foty, tak jakby to było ładne, zdrowe i sexy. Chociaż mi samej też coraz bardziej odwala, jeszcze rok temu moje dzisiejsze thinspiracje były dla mnie za chude. Mam takie dziwne myśli, że zastanawiam się jak jest w psychiatryku, że chcę być tak chuda, że będę musiała tam trafić i będę najchudsza. Zaraz po tym się reflektuję, że nie chcę się zagłodzić do 35 kg i nie po to się chudnie, by się potem tuczyć. Cóż, może moja podświadomość w wariatkowie widzi schronienie i towarzystwo równych sobie. Fuck logic, podświadomie chcieć trafić do świrowni ? Do tego miałam tej nocy chory sen, że śpię w domu u mojej psychiatry i mam do niej mówić "ciociu". Oszalałam do końca.
Mam dzisiaj wielki niedosyt, bo nie ćwiczyłam. Oczywiście nie z lenistwa, ale dlatego, że wczoraj sobie musiałam nadwyrężyć nogę. Świetnie, moje szczęście. Oby to nie trwało za długo. Tak sobie przeglądam stare blogi motylków. Kiedyś były całkiem inne.
Na jakiejś stronie przeczytałam, że shmegeh ważyła kiedyś 80 kg, a teraz 37 kg. Hardcore ...
Jutro ważenie, mam nadzieję na 5 z przodu. Nawet jakby waga nie drgnęła (a nie wiem czemu by nie miała) to walczę dalej.

Dziś 1400 kcal, niestety 0 ćwiczeń. Ale się cieszę, że nie wmusili mi tych wstrętnych tłustych pączków czy faworków z okazji tłustego czwartku.

Pytania ? ask.fm\skinnythiny



8 komentarzy:

  1. Co to za program o tej 50 letniej kobiecie?
    Tak naprawdę to chyba i do mniej niż 35 musiałabyś zejść, a... nie wiadomo czy byś to przeżyła. Twój organizm na pewno jest bardziej osłabiony niż za pierwszym razem...
    Witam w klubie "nie ćwiczę, bo mnie boli" :D
    Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w dd Tvn to było
      Dokładnie, masz rację, wolę nawet nie próbować ...
      Haha byle by ból minął jak najszybciej.
      Dzięki nawzajem <3

      Usuń
  2. mnie osobiście obrzydzają zdjęcia anorektyczek
    poważnie,by mam przed oczami obraz samej siebie przy wadze 38 kg i zbiera mnie na wymioty.i
    zresztą, codziennie mijam w szkole dwie panienki z zaawansowaną anoreksją i nie mogę nawet na nie patrzyć. pomijając to że mają naprawdę ładne oczy i urodę to dla mnie są obrzydliwe....

    nigdy w życiu nie chciałabym znów wyglądać tak jak wyglądałam, ba! ja nawet nie chcę zejść poniżej 54-58kg. to jest dla mnie najmniejsza z najmniejszych możliwości
    nie chcę znów być taka obrzydlwa i budzić sensację,
    wiesz co to było ?
    KAŻDY się lampił na mnie nie dziwota, ud nie miałam w ogóle, tylko same kostki.
    fuj fuj fuj.
    nigdy w życiu.

    także proszę, nie martw się o mnie, wiem że robię sobie krzywdzę i że sie po prostu głodze, ale paradoksalnie mi to pomaga.
    pozbędę się odruchu wymiotnego,zmniejszę żołądek, nauczę kontroli.
    taka restrekcja nauczy mnie jedzenia nie obżerania.

    a tak wracając do Ciebie.
    nie obwiniaj się, nie ćwiczysz bo Ci się nie chce (jak mi np.dzisiaj:3) tylko nie możesz, cierpliwości, wydobrzejesz to zabierzesz sie za porządne ćwiczonka :*


    nakręcasz się strasznie,
    słuchaj, ja nie myślę o jedzeniu, odchudzaniu, kaloriach, o tym że znów się doprowadzę do anoreksji, że zachowuje
    postawiłam kawę na ławę-30 dni tej masakry, trudno, życie to nie tylko dieta i liczenie do 400.
    i funkcjonuję normalnie !
    Za dużo tym myślisz, bez sensu, Twoja podświadomość nie daje CI spokoju, bo sama sobie dajesz tego. Myśl pozytywnie, nie o złych skutkach,
    złe myślenie przynosi złe emocje.
    powiedz sobie-uda mi się, będzie dobrze. koniec kropka.
    mówię z własnego doświadczenia.
    wcześniej budziłam się i kładłam z myślą o tym że muszę schudnąć, o tym że muszę nie jeść.
    teraz przestałam to robić, nie myślę ciągle o tym tylko po prostu jedzenie przestało dla mnie istnieć.
    zrób to samo . zamknij swoją głowę i myśl o czymś innym
    wtedy odpoczniesz od tych natrętnych myśli

    powodzenia
    całuje :*

    OdpowiedzUsuń
  3. też czasem mam takie rozmyślania kochana...
    Trzymaj się i mam nadzieję że waga będzie taka jaką chcesz!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie 40 kilo to już mocna przesada, a co tu mówić o 35!
    Nie myśl tyle o tym wszystkim. Zajmij swój umysł czymś innym, ciągłe zadręczanie się myśleniem o jedzeniu (albo raczej niejedzeniu) z pewnością Ci nie pomoże. Zacznij planować wszystko i stosować się do tego. jeśli będziesz trzymać się planu, to problem powinien zniknąć.
    Nie oszalałaś, bez przesady. ;)
    Powodzenia, życzę Ci tej 5 z przodu. C:

    OdpowiedzUsuń
  5. Taka już nasza służba zdrowia jest i to się chyba nigdy nie zmieni. Na pewno zobaczysz 5 z przodu, trzymam kciuki za Ciebie kochana :) ściskam ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, tak jak dziewczyny mówią powyżej. Nie przejmuj się i staraj się tak intensywnie nie myśleć o jedzeniu lub jego braku. Znajdź sobie ciekawe zajęcie, które od tych myśli ciebie odciągnie.
    Trzymam za kciuki za ciebie i za 5 z przodu :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie myśl tyle o tym bo nic dobrego z tego nie bd. Spożądź plan i trzymaj sie go. Powodzenia :***

    OdpowiedzUsuń