Na prośbę jeden z osób opowiem o tym jak prawie mnie zamknęli w psychiatryku :
Po tym jak pierwszy raz poszłam do psychiatry i byłam w dość kiepskim stanie psychiczny i fizycznym, musiałam pójść na jakieś psychologiczne badanie, które ukierunkują terapię. Psycholog do, której poszłam na samym wstępie wspomniała o możliwości hospitalizacji, choć nawet słowa ze mną nie zamieniła. Chwile ze mną robiła te testy, a w między czasie z nią rozmawiałam o moich problemach. Gdy przyszła moja mama, ten wredny babsztyl powiedział do niej, że mam problemy emocjonalne i poleca oddział ... Moja mama mnie stamtąd od razu zabrała i od razu zapisała do innego specjalisty - wiedziała, że przymusowe tuczenie za kratami tylko pogorszy mój stan.
Poza tym, czuję jak się pogarszam, jestem coraz dalsza od ideału. Mam dylemat : czy znowu dążyć za perfekcją ?